Pochodzący z Krakowa litraturoznawca, tłumacz oraz członek Rady Języka Polskiego. Przez wiele lat sekretarz Wisławy Szymborskiej. Badacz różnych aspekty języka polskiego oraz literatury.
Co
rozumie Pan przez określenie humanistyka
cyfrowa?
Michał Rusinek Szczerze
mówiąc, całe nasze życie ostatnio stało się cyfrowe i zwirtualizowane.
Wykłady, ćwiczenia, seminaria czy warsztaty mają formę cyfrową. Uczymy się –
także my, humaniści, jak za pomocą cyfrowych narzędzi robić to, co robiliśmy na
wykładowych salach. Jesteśmy także skazani na korzystanie z cyfrowych wersji
publikacji, albo w formie e-booków, albo cyfrowych bibliotek, albo także stron
oferujących hosting plików (byle legalnych!).
Czy łączenie dwóch skrajnych światów jak
humanistyka i informatyka jest potrzebne?
Myślę, że jest nie tylko potrzebne, ale i
nieuniknione. Przyznam, że jestem gadżeciarzem i już na studiach posługiwałem
się elektroniczną maszyną do pisania, później pierwszymi tzw. word processors,
notatki robiłem na tzw. palmtopie (złorzecząc na brak polskich znaków).
Ostrzegano mnie na początku, że będę o wiele gorzej pisał, niż gdybym posługiwał
się kartką i długopisem. Ale bardzo szybko się do tego przyzwyczaiłem i nawet
nie wiem, jak to jest – pisać tradycyjnie. Może rzeczywiście pisałbym lepiej? Z pewnością jednak
proces pisania trwałby o wiele dłużej.
Gdyby
miała Pan możliwość wprowadzić przedmiot na kierunek humanistyki cyfrowej, co
to by było? Dlaczego właśnie taki wybór?
Młodzi ludzie, obecni studenci, świetnie
sobie radzą z nowoczesnymi technologiami. Jeśli wprowadzałbym taki przedmiot to
po to, by owe technologie nie przesłaniały im tego, co chcą powiedzieć i by nie
przesłoniły im faktu, że są tylko narzędziami, a nie celem samym w sobie. Mam wrażenie, że obecna
sytuacja zmuszająca nas – wykładowców – do pracy zdalnej spowoduje, że to my,
starzy, podszkolimy się w nowych
technologiach.
Co
czeka na nas w przyszłości? Czy aktualnie pojmowana humanistyka przestanie
istnieć w wyniku cyfryzacji?
Nie obawiam się tego. Myślę, że cyfryzacja pozwoli jej rozkwitnąć. Żeby napisać doktorat, musiałem dostać stypendium w Londynie, bo w Polsce nie miałem szans na dostęp do potrzebnej mi bibliografii. Habilitację napisałem już w dużej mierze dzięki internetowym zasobom bibliotek na całym nieomal świecie. I dzięki możliwości kupowania książek naukowych w formie e-booków.
Czy
humanista może odnieść sukces w sieci?
Jak najbardziej! Co więcej, sieć stała
się o wiele ważniejszym miejscem dla
np. debiutów literackich niż np. tradycyjne, drukowane periodyki literackie.
Tym bardziej dotyczy to prac naukowych, które w cyfrowej wersji mają szanse dotrzeć do o
wiele szerszego grona odbiorców. Nie mówiąc już o konferencjach naukowych,
które – jak się teraz z konieczności okazało – mogą się z powodzeniem odbywać w
formie telekonferencji.
Nie powieść, a zbiory opowiadań J.L. Borgesa. Wracam
do nich często.
Najpiękniejszy
cytat pisarza?
Nie czytam pisarzy dla cytatów.
Książka
papierowa czy e-book?
To zależy. Lubię materialność książek i wielu nie
wyobrażam sobie w formie cyfrowej, np. ze względu na ich szatę graficzną. Ale
książki naukowe lub zwykłe czytadła kupuję już prawie wyłącznie w formie
e-booków.
Spotify czy Tidal?
Ani jedno, ani drugie. Apple Music.
WhatsApp
czy Messenger?
Oba, niestety. Częściej korzystam z Messengera, ale
do przesyłania zdjęć czy filmów lepszy jest WhatsApp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz