piątek, 24 stycznia 2020

Młodzieńczy bunt, czyli recenzja filmu "Lady Bird"


Lady Bird, 2017

Christine „Lady Bird” McPherson boryka się z problemami, które dotykają większości nastolatek – chęć jak najszybszej ucieczki z domu, złe kontakty z matką, sen o Wschodnim Wybrzeżu. Marzy o wyjątkowych chwilach, które zmieniłyby jej życie w idealne wyobrażenie. Tymczasem mieszka z rodzicami „po gorszej stronie torów”, co sprawia, że jej bunt z dnia na dzień coraz bardziej narasta.

Nowy Jork jest największym z pragnień Lady Bird. Właśnie to miasto stanowiłoby idealną przestrzeń na ucieczkę z domu oraz na życie, które nareszcie uszczęśliwiłoby dziewczynę. Pragnienie bycia lepszą osobą niż w rzeczywistości sprawia, że Christine wykorzystuje wygodne kłamstwa, a dzięki temu udaje jej się uzyskać aprobatę bogatszych nastolatków.

Najciekawszym wątkiem pozostaje jednak relacja Lady Bird z rodzicielką – matka jest apodyktyczna, krytykuje córkę na każdym kroku, prowokuje kłótnie... Kobiety są tak podobne, że trudno im się porozumieć, dlatego tytułowa bohaterka ukrywa wiele spraw lub prosi o pomoc ojca. Spośród wszystkich scen najsmutniejszą jest ta, w której Christine prosi matkę, aby ją lubiła. Ten epizod pokazuje, że nastolatka marzy o pojednaniu z matką, lecz ich charaktery niestety na to nie pozwalają.

Lady Bird, 2017

Historia jest tak zwyczajna, że po przeczytaniu opisu uznamy ją za nudną. Przecież wyreżyserowano już tysiące filmów o zbuntowanych nastolatkach. Jednak w tej zwyczajności jest coś pociągającego, czyli prostota i prawdziwość – uderzają nas już od pierwszej sceny. Każdy odbiorca odnajduje cząstkę siebie w postaci Christine, która przeżywa zupełnie takie same niepowodzenia jak każdy z nas w przeszłości.

Lady Bird, 2017
Greta Gerwig, reżyserka, przedstawia życie młodego człowieka w każdym ważnym aspekcie: społecznym, rodzinnym, seksualnym… Nie ocenia zachowań Lady Bird. Nie ignoruje jej problemów, które momentami odbiorca może uznać za śmieszne. Gerwig przeżywa każdy jej dramat i poświęca jej potrzebną uwagę, czyli daje głównej bohaterce bezpieczeństwo i zrozumienie, a tego pragnie najbardziej.

Trzeba również wspomnieć o kadrach filmu ukazujących słoneczne Sacramento, rodzinna miejscowość bohaterki. Długie ulice, potężne drzewa, kolorowe kwiaty wypełniające każdą przestrzeń, a przede wszystkim miasto kąpiące się w płomieniach słońca, które nigdy nie zachodzi…   

Warto poznać historię Christine „Lady Bird” McPherson przede wszystkim po to, żeby odnaleźć w niej siebie i zrozumieć dzięki temu swoją przeszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © miło Cię widzieć , Blogger